Płacz płacz tylko to zostało mogłam zrobić gdy wsunął ostrze w moją skórę. Bolało tak samo jak to po raz pierwszy ale nawet trochę bardziej. Zrobił to boleśnie powoli tak aby zwiększyć ból.
- Proszę...
Nawet jeśli ciało mojej matki nadal wisi na linie wciąż chciałam opuścić ten pokój.
- Ja nie leżałem w łóżku z tobą - Harry wymamrotał nagle
Nie mogę niczego dotykać rękami bo ból będzie odczuwalny na całym moim ciele. Jego słowa miały jakiś dziwny wpływ na mnie ...
Po prostu skinęłam głową w odpowiedzi na jego słowa. Dlaczego mówił co on zrobił? Chce mnie przestraszyć?
Dyszałam gdy widziałam jak ostry nóż podnosi do góry. Owinął materiał mojej koszulki wokół niego czyszcząc go.
- Wszystko czyste - uśmiechnął się złośliwie trzymając go blisko mnie abym spojrzała.
- To boli ...
- O to chodzi prawda?
Westchnęłam i skierowałam moje oczy na dywan poniżej mnie. Moje bose stopy wyglądały na małe w porównaniu do Harry'ego. Więcej łez uciekło z oczu widząc krew kapiącą z mojej dłoni na biały dywan.
- Jestem głodna - mruknęłam.
Spojrzałam w górę i spotkałam się z jego pięknymi zielonymi oczami.
- Nie pójdziesz nic zjeść.
- Dlaczego nie?
- Kiedy przestaniesz tyle gadać? - Podniósł głos odwracając się na pięcie.
- Jesteś tak cholernie irytująca do jasnej cholery!
Jego nagła zmiana tonu zaskoczyła mnie. Trzasnęłam dłońmi o drewniane drzwi za mną powstrzymując pisk.
- Ow! - Krzyknęłam kładąc moje dłonie na moim żołądku pozostawiając plamy krwi w kształcie odcisków dłoni. Siadam pod drzwiami zwijając się w kłębek.
- Gdzie jest twój tata?
- Um... w pracy.
- Jesteś pewna? - zmarszczył brwi
- Po co chcesz to wiedzieć?
- Powiedz mi.
- Mówiłeś, że za dużo gadam.
- No proszę co my tu mamy... małego dupka...
- Przepraszam - wymamrotałam
Podniosłam głowę i ze łzami w oczach spojrzałam na niego.
- On jest w niebie.
- Na pewno? ... Nie w piekle?
- Jak śmiesz!
- Jak śmie co?
- On był niesamowitym mężczyzną! Nie masz prawa tak o nim mówić!
- Oh serio?
Uśmiechnął się przed tym jak przyłożył dłonie do ust i skierował głowę w dół.
- Hej ...
- Nie! - Krzyknęłam. To było obraźliwe. On nic nie wie o moim ojcu.
Chwyciłam klamkę ignorując ból w mojej ręce i pociągnęłam ją otwierając drzwi. Wyszłam z pokoju biegnąc korytarzem. Pachniało straszne ale nie było tego czuć w moim pokoju ponieważ moje drzwi były zamknięte.
- Nie nauczysz się tego prawda? - Zachichotał kiedy biegł za mną.
Harry chwycił mocno poręcz i wskoczył za nią będą teraz prosto za mną.
Kopałam, biłam i krzyczałam kiedy objął mnie mocno i odchylił się do tyłu.
- Stop - Harry krzyknął.
Nie przestałam. Musiałam podjąć się walki.
- Puść mnie! - Zawołałam przez przypływ adrenaliny. Przednie drzwi był tuż przede mną Gdybym mogła odwrócić jego uwagę w jakiś sposób. Mogłam wydostać się na zewnątrz.
Nagle jego lewa ręka zakryła moje usta maskując moje łkanie. Jestem zaskoczona, że był w stanie to zrobić.
Padł na ziemię, na kolana przytrzymując moje nogi pod jego.
- Ty jesteś taką cholerną szczęściarą, że nie mam kurtki na sobie - syknął mi do ucha. Wszystko co mogłam zrobić to nadal płakać gdy podniósł rękę wyżej.
Chwycił moją prawą rękę i podniósł ją na widok a następnie nacisnął kciukiem bezpośrednio na cięcia dzięki czemu wyciek krwi nasilił się. Wydałam głośny krzyk wyginając ciało w łuk. Ból był nie do zniesienia a on tylko go podwajał.
- Powiedz mi kochanie boli prawda? - Wbił paznokieć w moją dłoń
Jego nogi nadal trzymały mnie w pułapce.
- Przestań! proszę!
- Nigdy nie uciekaj więcej ode mnie! - Warknął potrząsając mnie kiedy powiedział "nigdy"
- Tak ... tak po prostu boli...
- Będę to robił dopóki będziesz nieposłuszna mi - wyjąkał
- Teraz wstań - rzucił głośno i stanął na nogi. Jego ręka pokazała na mnie kiedy spojrzał z niecierpliwością. Nic
się nie zmieniło z wyjątkiem dziury, która została zrobiona na mojej skórze
od paznokcia Harry'ego. Krew przelała się po raz kolejny.
- Powiedziałem wstawaj!
- Nie mogłam nawet poruszyć jednego cala mojego ciała przez ogromny ból spowodowany kopniakiem. Krzyczałam przewracając się i upadając na ziemię. Podciągnął mnie na nogi chwytając moje ramiona tak mocno, że jestem pewna, że siniaki powstawały w momencie.
- Posłuchaj mnie. Już wiesz co się stanie jeśli nie będziesz się słuchała - Jedną ręką poniósł mnie w górę. Chciałam podjąć się walki. Nawet jeśli nie wygram. Chciałam
pokazać mu, że nie zamierza dać mu tego czego oczekuje. Ale ból, który sprawił mi w
ciągu ostatnich dwudziestu godzinach był nie do zniesienia. To bolesne. Mój
ojciec zginął w pożarze, a moja mama była zamordowana tak przerażająco,
przez maniakalnego mężczyznę, który prawdopodobnie planuje zabić mnie. Wtedy uświadomiłam sobie coś.
Mam zamiar umrzeć....
Mam zostać zamordowana, prawdopodobnie pod łóżkiem lub nadziana w blenderze. A może powieszona na wentylatora w suficie tak jak moja matka wisi teraz.
Zamierzam zostać zamordowana w sposób makabryczny, moja wyobraźnia nie może nawet myśleć o sposobach jak umrę. On mnie zabije w najbardziej obrzydliwy sposób.
Zamiast skrętu w prawo idąc korytarzem z powrotem do mojej sypialni udał się prosto do kuchni. Nie czułam nic bo mój żołądek makabrycznie domagał się jedzenia.
Czy on dać mi jeść?
- Myślę, że potrzebujemy większego noża jakby coś... - Podszedł do kredensu, który zawierał co najmniej osiem noży ciągnąc mnie za sobą gdy dotarł do pierwszego. On zawsze będzie mnie ranił gdy będę niegrzeczna? Jak długo będę musiała przez to cierpieć?
Pociągnął mnie tak, że byłam spłaszczona między wklęsłym rogiem kredensu i przodu Harry'ego.
Inna myśl wpadła mi do głowy. Może umrę poprzez osiem różnych noże wepchniętych we mnie...
Mały pisk uciekł z moich warg na samą myśl o tym.
- Oj nie bądź smutna kochanie - dokuczał mi. Położył rękę na moim policzku i otarł moje łzy. Jego dłonie oparły się po obu stronach moich bioder więc byłam w pułapce
- Chcesz mnie zabić? - Szepnęłam tak, że mój głos był ledwo słyszalny....
Nie odpowiedział nic a na jego twarzy pojawił się uśmieszek. Pozostawił moje pytanie bez odpowiedzi.
Bałam się a on stwierdził chyba, ze to zabawne...
- Bardzo podoba mi się te jeden - zauważył chytrze. Długi, ostry, lśniący ostrze pokazał w świetle
- Nie?
Nie wiedziałam jak miałam odpowiedzieć. Właśnie przyglądałam się mu ze strachem.
- Chodź Shay. - powiedział chłodno
- Nie podoba ci się?
- Uh .. um - Byłam szczerze bliska potrzeby hiperwentylacji. To zaczynało być zbyt dużo jak dla mnie.
- Tym cię zabiję.
Nie chcę umierać, jeszcze nie teraz...
- Um .. mogę wrócić do mojego pokoju teraz?
- Jasne - odpowiedział niedbale trzymając nóż w ręku.
Mój oddech był krótki i płytki. Cofnął się kilka kroków.
- Nie próbuj uciekać - powiedział.
Jeszcze raz skinęłam głową i powoli na palcach wyszłam z kuchni. Szedłem nieco szybciej obok pokoju mojej mamy choć drzwi były zamknięte. Harry szedł za mną. Co mam zrobić?
Aww <3 Najlepsze tłumaczenie jakie czytałam :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie umarłam. x
OdpowiedzUsuńPis joł! Pozdrawiam z tamtego świata..
och juz sie nie moge doczekac co dalej, mam nadzieje, ze Harry chociaz troche sie zmieni
OdpowiedzUsuńO boze ale jazda *__*
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy <3
OdpowiedzUsuńCzuje sie jak bym wlasnie ogladala horror . Pierwszy raz tak sie boje Harrego :) wczoraj jak czytalam poprzedni rozdzial to podloga w moim pokoju skrzypiala a byla 22. Lol nie wiem co to bylo , moze Harry przyszedl ale wszyscy z rodziny zyja ;/
OdpowiedzUsuńZajebiste *.*
OdpowiedzUsuńprzerażające i zajebiste w jednym. chyba pierwszy raz czytam opowiadanie które wywołuje u mnie takie emocje, straszne żal mi Shay .
OdpowiedzUsuńJak to czytam czuję się jak w horrorze. Hazza jest straszny. Nie może jej nie robić krzywdy? Jest dupkiem. Ale rozdział świetnie przetłumaczony i czekam na następne.
OdpowiedzUsuńZajebiste *_* Świetnie tłumaczysz czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńGenialne !!! To opowiadanie jest po prostu świetne ;p
OdpowiedzUsuńCzuje dreszcze jak to czytam grr...
Wielkie dzięki za tłumaczenie xD
Nie mogę się doczekać nexta ;p Pozdr ;**********
Wybacz że to pisze ale jeśli nie umiesz tłumaczyć to po prostu się do tego nie zabieraj kochana ;) tłumaczenie jest chyba wzięte z google... niektóre zdania aż rażą...
OdpowiedzUsuń